Prokurator chce 8 lat więzienia dla oskarżonej ws. wypadku, w którym zginęło jej dziecko
Przed Sądem Rejonowym w Bielsku Podlaskim w środę rozpoczął się i jednego dnia zakończył proces w tej sprawie; sąd zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe. Wyrok ma być ogłoszony na początku lipca.
Do wypadku doszło 1 lutego 2023 roku na drodze krajowej nr 19 między Bielskiem Podlaskim a Siemiatyczami w okolicach miejscowości Dziecinne (woj. podlaskie). Uczestniczyły w nim trzy auta, zginęło podróżujące z matką 3,5-letnie dziecko.
Ze wstępnych informacji wynikało, że kierująca lexusem zjechała na przeciwległy pas ruchu, gdzie jej auto otarło się o jeden samochód, a potem uderzyło w kolejny - oba jadące z naprzeciwka. Jeden z tych samochodów był dostawczy, strażacy musieli użyć specjalistycznego sprzętu, by uwolnić zakleszczonego w środku kierowcę.
Kobieta została oskarżona o spowodowanie, w stanie nietrzeźwości, wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz ze skutkiem w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Z ustaleń śledztwa wynika, że kierując lexusem w sposób umyślny naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym: wsiadła za kierownicę po pijanemu (miała we krwi ponad 2 promile alkoholu), jechała z nadmierną prędkością (biegły ocenił, że było to co najmniej 140 km/h) i doprowadziła do wypadku.
Oskarżonej grozi do dwunastu lat więzienia. Zarówno w śledztwie, jak i przed sądem przyznała się. Jak mówiła, miała bardzo ciężki dzień w domu, postanowiła wypić alkohol, potem wsiadła z dzieckiem do samochodu i jechała do rodziny do Bielska Podlaskiego.
W jej wyjaśnieniach złożonych w środę przed sądem pojawił się wątek problemów w małżeństwie i rodzinie (w tym przypadku chodziło o mieszkającą razem z małżonkami teściową). "Miałam okropny humor w tym dniu, wszystko od pewnego czasu układało się nie tak jak trzeba, z mężem też nie za bardzo się rozumieliśmy, były sprzeczki" - mówiła. W stresującej ją sytuacji wypiła cztery puszki piwa, by się lepiej poczuć.
"Wiedziałam, że nie powinnam jechać, ale to zrobiłam" - dodała. Męża nie było wtedy w domu (pracował za granicą), zdecydowała się jechać do rodziny w Bielsku Podlaskim. Mówiła w śledztwie, że z wypadku pamięta jedynie światła innego auta naprzeciwko, które ją oślepiły.
Kobieta odpowiada z wolnej stopy, ale w pierwszych trzech miesiącach śledztwa była aresztowana. Kończąc wyjaśnienia przed sądem przepraszała poszkodowanego kierowcę i męża za to, co się stało. "Nic mnie nie usprawiedliwia" - mówiła.
Oskarżycielem posiłkowym w procesie jest jej mąż. Przed sądem zaprzeczył, by w tamtym czasie relacje małżeńskie były złe; obecnie małżonkowie są w trakcie rozwodu, nie mieszkają razem. Podkreślał, że nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by żona prowadziła auto będąc po spożyciu alkoholu i nigdy sobie takiej sytuacji nie wyobrażał.
Bardzo poważnych obrażeń doznał w wypadku kierowca samochodu, w który uderzył lexus prowadzony przez oskarżoną. Były to przede wszystkim bardzo skomplikowane złamania; do dziś mężczyzna, który przed wypadkiem uprawiał sport i aktywnie żył, nie doszedł do pełnej sprawności fizycznej. Wciąż się leczy i rehabilituje, niewykluczone, iż do pełnej sprawności nie wróci.
Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim chce dla oskarżonej ośmiu lat więzienia, dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów, 10 tys. zł nawiązki dla poszkodowanego kierowcy i 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na cel społeczny. "Można powiedzieć, że oskarżona nie kontrolowała tego samochodu" - mówił w mowie końcowej prok. Anatol Tarasiuk.
Obrona wnioskuje o karę możliwie łagodną, zwraca uwagę, że jej klientka nie była wcześniej karana, przyznała się i nie kwestionowała winy. "Truizmem jest powiedzenie, że najwyższą karę oskarżona już poniosła (...), niezależnie od wyroku karnego, jaki zapadnie, to będzie ponosiła skutki tej tragedii" - mówiła mec. Iwona Chrzanowska.
"Ma absolutną świadomość tego, że jej postępowanie, nieodpowiedzialne czy wręcz głupie, nieodwracalnie zmieniło życie wielu osób (...). Jest w pełni świadoma tego, że nieodwracalnie, w sposób dewastujący, zmieniła życie swoje i całej rodziny" - dodała obrońca, prosząc by sąd uwzględnił te okoliczności w wyroku.
Oskarżona, po dłuższym milczeniu, w ostatnim słowie jedynie poprosiła o najniższy wymiar kary. (PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ agz/